Kawowy krem bananowy z ricottą, miodem, wanilią i ziarnem kakaowca podany z domowym masłem z orzechów laskowych |
O ironio, to już chyba trzecie śniadanie tutaj z udziałem kawy, a paradoksalnie kawy w czystej postaci: czy to zwykłej, rozpuszczajnej, smakowej, z dodatkiem mleka czy też bliżej niezidentyfikowanych, sztucznych syropów... po prostu nie tkę. Za to "przemycać" do wszelakich kremów i wypieków, w szczególności z bananem, wiśniami, czekoladą lub daktylami, lubię bardzo.
Dziś po raz kolejny uruchamiam machinę produkcji masła z laskowych, poprzedni słoiczek ujrzał dno. Zawsze wychodzi cudownie lejąca się konsystencja, rzecz jasna 100% orzechów- bez dodatku oleju czy innych świństw. Czyżby lata praktyki?
Uwielbiam kawę :)
OdpowiedzUsuńMasło rzeczywiście wychodzi Ci świetne!
może akurat - im więcej robisz tym bardziej smaczne :) wygląda genialnie! do tego jeszcze na tym kremie <3
OdpowiedzUsuńKawa i banan to połączenie idealne. Kojarzy mi się zawsze z energią i pewnie ładnie Cię podkręciło na początek dnia. ;) A ja kawę kocham - zarówno samą jak i we wszelkiego rodzaju kombinacjach śniadaniowych.
OdpowiedzUsuńmam dokładnie to samo- kawy normalnie długim kijem nie tknę, a naleśniki kawowe o dziwo smakowały i to ponadprzeciętnie
OdpowiedzUsuńhm, ja wczoraj migdałowe ukręciłam (RIP blender). jeśli mam być szczera to... nie powaliło mnie. tak wszyscy chwalili, tak rekomendowali, a moim wciąż najukochańszym jest to pierwsze- z orzechów włoskich
W czym robisz masło orzechowe, że wychodzi takie cudownie lejące?:o
OdpowiedzUsuń